La vie est belle
Rozdarta
między dwoma światami, stałam ściskając w dłoniach bilet na samolot, czekając w
kolejce do odprawy. Słuchawki założone na uszach wyśpiewywały mi moją ulubioną
piosenkę, która miała za zadanie poprawienie mi humoru. Mademoiselle obok rozmawiała przez telefon od ponad pół godziny,
próbując po raz setny utwierdzić w przekonaniu chłopaka o swojej dozgonnej
miłości i wierności. Uśmiechnęłam się do niej na sam wyraz jej twarzy, który
wyrażał jedynie zakłopotanie. Zakryła biletem zaróżowione policzki, by po
chwili schować telefon w kieszeni i spojrzeć na mnie przepraszająco.
- Wybacz, że to tak długo trwało, ale wiesz
dobrze jaki jest Nicolas. – ucałowała mnie w policzek i podała swój bilet
uśmiechniętej kobiecie przy białej jak śnieg ladzie. Byłam następna w kolejce,
więc zdjęłam słuchawki i również podałam kobiecie swój bilet. Kiedy wszystko
było sprawdzone, a odprawa zakończona, weszłyśmy na pokład samolotu i zajęłyśmy
swoje miejsca.
Bałam się
wyjazdu do Hiszpanii. Moja francuska połowa domagała się, by zostać w
ojczyźnie, natomiast ta druga, „południowa”, nakazywała mi jechać. C’est la vie.
A wszystko
zaczęło się dość niewinnie. Moi rodzice spotkali się dwadzieścia dwa lata temu
na południu Francji i zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. On nieziemsko
przystojny Hiszpan o zielonookim spojrzeniu, romantyk z duszą na ramieniu. Ona
piękna, filigranowa Francuska o gorącym temperamencie i obrączce na palcu. Tak,
nie wszystko było tak różowe jakby to się mogło było wydawać. Romans okazał się
na tyle owocny, że dziewięć miesięcy później na świecie pojawiła się mała
istota. Oui, c’est moi. Mama nie
zerwała ze swoim mężem, skądże. Wróciła do Paryża, do niczego
niespodziewającego się Bastien’a, który kochał ją ponad życie. Kochał mnie jak
własną córkę, nie zdając sobie sprawy z romansu swojej żony i nieślubnego
dziecka. Nie dowiedział się prawdy o swoim najmłodszym dziecku, nawet wtedy
kiedy zachorował, ponieważ mama nie chciała by poczuł się gorzej. Quelle blague cynique! Kiedy zmarł,
postanowiła wyznać mi prawdę. Szok jaki doznała cała moja rodzina był
nie do opisania. Cały mój doczesny świat rozpadł się w drobny pył, nie wiedziałam
kim byłam, kim była moja rodzina, nie znałam prawdziwego ojca. Dwójka moich
starszych braci i siostra, nie kryli zaskoczenia i sami domagali się prawdy.
Myśleli, że skoro mama zdradziła ojca raz, mogła to równie dobrze zrobić
wcześniej.
- Uśmiechnij się wreszcie. – w bok
bezpardonowo szturchnęła mnie przyjaciółka, która wyrwała mnie z zamyślenia. – Nie cieszysz się, że jedziemy do Hiszpanii?
Poznamy jakiś przystojnych chłopaków, będziemy imprezować. To będą najlepsze
wakacje w naszym życiu!
Oczywiście, że
nie powiedziałam jej do końca prawdy. Wymyśliłam wakacje jako pretekst,
ponieważ za żadne skarby nie chciałam jej mieszać w zagmatwane życie mojej
rodziny. Wystarczająco jak dla niej było to, że spotykała się od paru miesięcy
z moim starszym bratem Nicolasem. Miałam zamiar o wszystkim jej powiedzieć na
miejscu, kiedy nie miałaby szans na możliwość ucieczki. Kochałam ją, była w
końcu moją najlepszą przyjaciółką od zarania dziejów. Ale były sprawy o których
ja bałam się myśleć, a co dopiero mówić.
Wyświetliłam
ponownie na wyświetlaczu swojej komórki imię i nazwisko, które podała mi matka
przed wylotem: Santiago Martínez García.
To on był sprawcą całego zamieszania i musiał dowiedzieć się co tak naprawdę o
nim myślę. A przez te dwadzieścia dwa lata nazbierało się sporo do nadrobienia
w naszych nieistniejących relacjach.
Hej. Coś nowego ode mnie. Miałam mały problem, żeby znaleźć odpowiedniego faceta do opowiadania - miałam cały zarys fabuły, bohaterów, wszystko... prócz jednego kluczowego bohatera. No, ale już znalazłam i jest muy bonito! Zresztą sami przyznajcie:
No właśnie *.*
Muszę przyznać, że nigdy nie umiałam komentować prologów, bo tak naprawdę są tylko wstępem do historii i mnóstwo w nich niewiadomych, ale muszę przyznać,że twoja historia mnie zaciekawiła. Może nie jest to żaden wyjątkowy pomysł, ale znając ciebie, wykonasz ją tak, że stanie się niesamowita.
OdpowiedzUsuńGłówna bohaterka musiała przeżyć szok, gdy dowiedziała się, że jej całe życie było, jakby nie patrząc, oparte na kłamstwie. Myślała, że jest kimś, kim tak naprawdę nigdy nie była. Oby udało się jej znaleźć ojca i oby Mireille nie miała jej za złe maleńkiego kłamstwa odnośnie celu wyprawy do Hiszpanii. Spotkanie z prawdziwym ojcem będzie na pewno szokiem dla obojga, ale z drugiej strony również trudne. Oboje żyli w niewiedzy, oboje żyli własnym życie, które teraz zapewne zostanie wywrócone do góry nogami. Mam tylko nadzieję, iż Charlie uda się go odnaleźć znaleźć wspólny język. Jestem również ciekawa, w jaki sposób wprowadzisz do historii Alvaro.
Znalazłam dwa drobne błędy - "niedopisania" - powinno być chyba nie do pisania i "od zalania dziejów" - od zarania dziejów.
To tyle ode mnie, całuję :*
Dzięki za czujność. Już poprawione :-)
Usuń