25 sierpnia 2014

Chapter 5


L'amour ne voit pas avec les yeux, mais avec l'âme.


Wybiegłam z hotelu o mało nie przewracając chłopaka, który akurat wchodził do środka. Przeprosiłam go od razu i pobiegłam w kierunku plaży. Slalomem omijałam ludzi, którzy jak na złość szli w przeciwnym kierunku i z każdym kolejnym krokiem wydawało mi się, że było ich coraz więcej. Ominęłam wielką wycieczkę z przewodnikiem, który opowiadał coś o zabytku, który oglądali z lewej strony. Przebiegłam na zielonym świetle przez pasy i znalazłam się wreszcie na plaży.
Słońce chyliło się ku zachodowi. Plaża powoli pustoszała, a przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Nie potykałam się o porozrzucane dziecięce zabawki, czy rozłożone obok siebie koce, które tarasowały mi przedtem drogę.
Biegłam brzegiem przy akompaniamencie Beyoncé i jej „Single Ladies”. Nie mogłam przestać myśleć o Santiago i dzisiejszym spotkaniu. Analizowałam każde jego słowo i doszłam do wniosku, że dość szybko doszedł do siebie po informacji, że ma dorosłą córkę. Oczywiście widać było, że dalej jest w szoku i wypytywał mnie dosłownie o każdy szczegół z mojego życia. Był ciekaw, ja również.

21 sierpnia 2014

Chapter 4

A cœur vaillant rien d'impossible.


Siedziałam na kanapie z głową opartą o ramię Miri. Obserwowałam co działo się w salonie kątem oka i w duchu błagałam przyjaciółkę o to, żeby wyjść. Na widok schodzącego po schodach Álvaro, zaśmiałam się pod nosem i próbowałam zbagatelizować każdy jego ruch, ale nie potrafiłam. Mimowolnie wodziłam za nim wzrokiem, a kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały, brunet poniósł do góry kąciki ust.
Mirielle wpatrzona była w wyświetlacz swojej komórki, co chwilę siarczyście przeklinając pod nosem, próbowała pogodzić się z moim bratem. Nie miałam pojęcia o co im znowu poszło i nie zamierzałam się wtrącać w trwającą francuską telenowelę z nimi w rolach głównych.
- Jak się bawicie? – z mojej drugiej strony usiadł Sergi, który przyniósł nam po butelce piwa.
- Jestem wyczerpana. – zaśmiałam się i wyprostowałam, ponieważ kręgosłup dał mi się we znaki. – Chyba na nas już pora, co? – zwróciłam się do blondynki, która kiwnęła głową nie odwracając wzroku od telefonu. – Jesteśmy w kontakcie? – Sergi odprowadził nas do drzwi, zaraz po tym jak zamówił dla nas taksówkę.

17 sierpnia 2014

Chapter 3


Qui aime bien châtie bien



Plażowanie zakończyliśmy około godziny szesnastej. Wszyscy udaliśmy się do jednej z małych restauracji niedaleko plaży na obiad. Miło mi było spędzić czas z nowo poznanymi kolegami, choć jeden z nich szczególnie zwracał moją uwagę. W zasadzie sam mnie zagadywał, a ja nie musiałam nawet podtrzymywać rozmowy. Jego niebieskie źrenice dodawały mu jedynie uroku, którego i tak mu nie brakowało.
Pożegnałyśmy się z chłopakami, którzy odprowadzili nas pod nasz hotel. Miri wymieniła się numerem telefonu z Sergi’m, który zaprosił nas na wieczór „pełen atrakcji”. Mon Dieu! Zwyczajne popołudnie z nimi, było zdecydowaną atrakcją całego dnia, a oni żartowali, że stać ich na wiele więcej.
Ciągle jednak rozmyślałam o ojcu. Musiałam wreszcie zrobić krok w poszukiwaniach i zdecydowałam, że zaraz po przebraniu się w coś wygodniejszego, zaczniemy przeszukiwania Barcelony. Na sam początek próbowałyśmy znaleźć go przez Internet, ale kto w dzisiejszych czasach nie ma jakiekolwiek konta na którymś z portali społecznościowych? Wydawało mi się, że szukam igły w stogu siana i nie ma najmniejszych szans na powodzenie.
Razem z Miri wybrałyśmy się na ulicę, na której kiedyś mieszkał. Weszłyśmy do jednej z narożnych knajp i podeszłyśmy do baru, gdzie zarządzał starszy mężczyzna. Stwierdziłyśmy, że powinien orientować się kto mieszka w okolicy.

7 sierpnia 2014

Chapter 2


A bon chat, bon rat



Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Miałam wrażenie, że nie wstanę z łóżka i zacznę wymiotować już na starcie. Na szczęście odbyło się bez nieprzyjemnych niespodzianek i zjechałam windą do restauracji na śniadanie. Miri nie mogła przyjąć żadnego jedzenia i siedziała w pokoju próbując wybić sobie kolejne picie z głowy. Również czułam się fatalnie, ale chciałam cokolwiek zjeść zanim zażyję jakąś tabletkę przeciwbólową.
To była istna tortura. Wzięłam zimny jak lód prysznic, by dojść do siebie choć po części i założyłam krótkie spodenki oraz koszulkę na ramiączkach. Panował nieziemski upał, a w naszym pokoju klimatyzacja ledwo co dawała radę.

29 lipca 2014

Chapter 1

Au besoin on connaît l'ami




Zameldowałyśmy się w hotelu w centrum Barcelony, gdzie wcześniej zabukowałyśmy sobie pokój. Mireille przez całą drogę ekscytowała się dosłownie każdą najmniejszą rzeczą, którą zobaczyła. Już na lotnisku umówiła się na imprezę z jakimś chłopakiem, którego dopiero co poznała. Przymykałam oko na jej pewne odchyły, ponieważ znałam ją nie od dziś. Wiedziałam dobrze, że można na nią liczyć w każdej, ale to każdej sprawie.
- Dziękujemy. – uśmiechnęłam się do starszej recepcjonistki, która podała nam klucz do pokoju hotelowego. Wyjechałyśmy starą windą na piąte piętro i bez problemu odnalazłyśmy numer 513.
Rozpakowałam swoje rzeczy do niewielkiej szafy, która stała w kącie pokoju. W zasadzie nie był to może najwyższy standard, ale bardzo mi się podobał. Nie było zbędnych dekoracji, które dodawały kiczu całej stylizacji. Prosto pomalowane, beżowe ściany dobrze komponowały się z drewnianymi meblami.

26 lipca 2014

Prolog

La vie est belle



Rozdarta między dwoma światami, stałam ściskając w dłoniach bilet na samolot, czekając w kolejce do odprawy. Słuchawki założone na uszach wyśpiewywały mi moją ulubioną piosenkę, która miała za zadanie poprawienie mi humoru. Mademoiselle obok rozmawiała przez telefon od ponad pół godziny, próbując po raz setny utwierdzić w przekonaniu chłopaka o swojej dozgonnej miłości i wierności. Uśmiechnęłam się do niej na sam wyraz jej twarzy, który wyrażał jedynie zakłopotanie. Zakryła biletem zaróżowione policzki, by po chwili schować telefon w kieszeni i spojrzeć na mnie przepraszająco.
- Wybacz, że to tak długo trwało, ale wiesz dobrze jaki jest Nicolas. – ucałowała mnie w policzek i podała swój bilet uśmiechniętej kobiecie przy białej jak śnieg ladzie. Byłam następna w kolejce, więc zdjęłam słuchawki i również podałam kobiecie swój bilet. Kiedy wszystko było sprawdzone, a odprawa zakończona, weszłyśmy na pokład samolotu i zajęłyśmy swoje miejsca.
Bałam się wyjazdu do Hiszpanii. Moja francuska połowa domagała się, by zostać w ojczyźnie, natomiast ta druga, „południowa”, nakazywała mi jechać. C’est la vie.
A wszystko zaczęło się dość niewinnie. Moi rodzice spotkali się dwadzieścia dwa lata temu na południu Francji i zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. On nieziemsko przystojny Hiszpan o zielonookim spojrzeniu, romantyk z duszą na ramieniu. Ona piękna, filigranowa Francuska o gorącym temperamencie i obrączce na palcu. Tak, nie wszystko było tak różowe jakby to się mogło było wydawać. Romans okazał się na tyle owocny, że dziewięć miesięcy później na świecie pojawiła się mała istota. Oui, c’est moi. Mama nie zerwała ze swoim mężem, skądże. Wróciła do Paryża, do niczego niespodziewającego się Bastien’a, który kochał ją ponad życie. Kochał mnie jak własną córkę, nie zdając sobie sprawy z romansu swojej żony i nieślubnego dziecka. Nie dowiedział się prawdy o swoim najmłodszym dziecku, nawet wtedy kiedy zachorował, ponieważ mama nie chciała by poczuł się gorzej. Quelle blague cynique! Kiedy zmarł, postanowiła wyznać mi prawdę. Szok jaki doznała cała moja rodzina był nie do opisania. Cały mój doczesny świat rozpadł się w drobny pył, nie wiedziałam kim byłam, kim była moja rodzina, nie znałam prawdziwego ojca. Dwójka moich starszych braci i siostra, nie kryli zaskoczenia i sami domagali się prawdy. Myśleli, że skoro mama zdradziła ojca raz, mogła to równie dobrze zrobić wcześniej. 
- Uśmiechnij się wreszcie. – w bok bezpardonowo szturchnęła mnie przyjaciółka, która wyrwała mnie z zamyślenia. – Nie cieszysz się, że jedziemy do Hiszpanii? Poznamy jakiś przystojnych chłopaków, będziemy imprezować. To będą najlepsze wakacje w naszym życiu!
Oczywiście, że nie powiedziałam jej do końca prawdy. Wymyśliłam wakacje jako pretekst, ponieważ za żadne skarby nie chciałam jej mieszać w zagmatwane życie mojej rodziny. Wystarczająco jak dla niej było to, że spotykała się od paru miesięcy z moim starszym bratem Nicolasem. Miałam zamiar o wszystkim jej powiedzieć na miejscu, kiedy nie miałaby szans na możliwość ucieczki. Kochałam ją, była w końcu moją najlepszą przyjaciółką od zarania dziejów. Ale były sprawy o których ja bałam się myśleć, a co dopiero mówić.
Wyświetliłam ponownie na wyświetlaczu swojej komórki imię i nazwisko, które podała mi matka przed wylotem: Santiago Martínez García. To on był sprawcą całego zamieszania i musiał dowiedzieć się co tak naprawdę o nim myślę. A przez te dwadzieścia dwa lata nazbierało się sporo do nadrobienia w naszych nieistniejących relacjach.
Hej. Coś nowego ode mnie. Miałam mały problem, żeby znaleźć odpowiedniego faceta do opowiadania - miałam cały zarys fabuły, bohaterów, wszystko... prócz jednego kluczowego bohatera. No, ale już znalazłam i jest muy bonito! Zresztą sami przyznajcie:
No właśnie *.*

************************************************************

************************************************************